Na 5 edycji Żarłostacji przygotowałam nasz prawie chleb powszedni, czyli sushi. Naprawdę bywa, że jemy je codziennie, a w szafce zapas nori musi być. Brikomąż uwielbia i gdy tylko przytarga do domu dojrzałe awokado to już wiem co się święci ;)
Pierwszy raz próbowałam sushi robione przez naszych znajomych, w sylwestra - jakieś 8 lat temu. Wtedy nie bardzo rozumiałam o co chodzi z wasabi, dlaczego Bartek płukał ten ryż chyba z pół godziny i w zasadzie o co całe halo. Jakiś czas później odwiedziliśmy sushibar w naszym mieście i wsiąknęliśmy po uszy. Jedliśmy wtedy też zupę miso z porem i tofu, która też od tamtego czasu gości na naszym stole bardzo często, w zasadzie gdy tylko jest jakiś wywar warzywny to wieczorkiem, do filmu, szybko montujemy sobie miso - bo pasta miso w lodówce też musi być ;)
Jakie sushi jemy? Tak na codzień to bez szaleństw- najczęściej z awokado, ogórkiem, co tam się nawinie, i ze zwykłym białym ryżem, albo ryżem basmati ugotowanym na mniej sypko. Od wielkiego dzwonu pozwolimy sobie na ryż do sushi, jako że jedząc tak często chyba jednak poszlibyśmy z torbami. Obowiązkowy jest sos YAMASA - ten nam super smakuje, no i wasabi koniecznie - bez tego Brikomąż sushi kijem nie tknie ;) (dla mniej wtajemniczonych - wasabi to pasta z japońskiego chrzanu, o charakterystycznym zielonym kolorze; daje mocno kopa ale tylko na pierwszy smak). Miewamy też marynowany imbir bo pycha, a dla mnie podstawa to dodać do ryżu ocet ryżowy i zawsze mieć pod ręką szczypiorek :). Co do kompozycji smakowej - w zasadzie wkładamy do środka co tam akurat w domu jest, możecie włożyć co chcecie. Moje typowe sushi zawiera kompozycję różnorodnych smaków; lubię dodać awokado-bo miękkie i orzechowe, ogórka kiszonego bo kwaśny, gruszkę albo brzoskwinię bo słodkie, ostrawy szczypiorek to mój faworyt. Często dodaję też marchewki aby dodać chrupkości, lubię dodać majonez a czasem kupujemy sobie jakiś egzotyczny składnik typu tykwa czy japońska rzodkiew. Ale szczerze mówiąc nie zmienia to jakoś drastycznie smaku. Ja ryb nie jem, więc u nas króluje wege sushi. Mąż w sushi rybę jada, ale ostatnio preferuje w formie nigiri:
www.kikkoman.pl
twierdzi, ze w maki nie czuje tej ryby. Dlatego też powoli dochodzę do perfekcji w produkcji nigiri ;)
Maki natomiast to właśnie takie typowe sushi jakie na codzień kojarzymy :
Na zdjęciu powyżej sushi, które przygotowałam na Żarłostację vol.5 i było to sushi z kaszą jaglaną zamiast ryżu. Pewnego dnia zastanawialiśmy się z mężem czy dało by radę sushi z kaszą, poszperałam w sieci i oczywiście ktoś już na to wpadł ;) szczerze powiem, że z początku byłam sceptyczna a maż w zasadzie chyba jeszcze bardziej; ale okazało się iż takie sushi jest równie pyszne!
A więc do dzieła, co potrzebujemy?
nasza wieczorna strawa na 2 osoby to zwykle:
- 4 arkusze nori
- 2 szklanki ryżu / kaszy
- 1 awokado
- 2 kiszonke ogórki
- 1 marchew
- 1 brzoskwinia
- pęczek szczypiorku
-majonez
na zaprawę - ocet ryżowy, sól i cukier
Zaprawę do ryżu/kaszy robimy w proporcji na 100g ryżu: 1 łyżka octu ryżowego, 1 łyżeczka cukru, szczypta soli. Wszystko mieszamy i podgrzewamy do rozpuszczenia soli i cukru.
Nie gotujemy. Wlewamy gotowy sos du ugotowanego uprzednio ryżu/kaszy.
Ryż/kaszę płuczemy w zimnej wodzie kilkakrotnie, następnie gotujemy w proporcji 2:1 (2 części wody na 1 część ryżu). Ja gotuję aż ryż wchłonie na tyle wody że już napęcznieje, ale jeszcze wody trochę widać i wtedy wyłączam. Przykrywam i pozwalam mu na spokojnie wchłonąć resztę wody.
Po wymieszaniu z zaprawą przekładam ryż/kaszę do dużego naczynia aby szybko ostygł.
Nie nakładajcie ryżu czy kaszy zanim nie ostygną - w przeciwnym razie nori zrobi się ciągnące i gumowate.
Warzywa kroję w cieniutkie paseczki, szczypiorek drobno siekam. Wszystko sobie układam na desce.
Na środku blatu układam
bambusową matę - to taka mata, podkładka pod talerze, kwadratowa i zszyta tak, aby dało się ją zrolować. Do kupienia w marketach.
Na macie układam nori (po wyciągnięciu z woreczka przyjrzyjcie się dokładnie, bez problemu odnajdziecie lewą i prawą stronę. Nadzienie układamy na lewej.). Na to nakładam dłońmi ryż/kaszę, i rozprowadzam w miarę cienką warstwę po całym nori, zostawiając sobie mały margines:
Robię to zwilżonymi dłońmi, aby mi się za dużo doń nie przykleiło. Generalnie lubię nakładać nadzienie dłońmi, bo uwielbiam bezpośredni kontakt z jedzeniem :)
Bardzo lubię też zapach, który uwalnia nori przy kontakcie z ryżem.
Następny krok to nałożyć warzywa. Jak dodaję majonez, to na początek
rozsmarowuję pasek majo na ryżu, na to sypię szczypiorek a następnie
układam warzywa. Wygląda to tak:
Czasem sypię szczypiorek na górę ;)
Tak przygotowaną całość zwijam pomagając sobie matą:
Następnie zwinięty rulon lekko dociskam dłońmi ze wszystkich stron, trzymając o tak:
gotowa rolka wygląda o tak:
Taki ruloniki kroimy bardzo ostrym nożem na grubsze plastry. Końcówki wyglądają oczywiście mało estetycznie, ale smakują równie wybornie i oczywiście zjadamy je ze smakiem :)
Sushi zjadamy zamaczając je w sosie sojowym, możemy na każdy kawałek dać odrobinę pasty wasabi. Między kolejnymi kawałkami zajada się marynowany imbir, gdyż ma on funkcję oczyszczenia kubków smakowych - aby każdy kęs był w pełni wysmakowany. Przydaje się to zwłaszcza wtedy, gdy mamy różne rodzaje sushi.
Gdy zajadacie sushi często to szczerze polecam zaopatrzyć się w specjalną zastawę do sushi, w której skład wchodzą talerze, oraz specjalne miseczki na sos sojowy czy imbir.
Można jeść pałeczkami, można palcami. Przynajmniej u nas w domu ;)
Nasze starsze dzieci uwielbiają sushi, najmłodszy jeszcze nie do końca się przekonał. Ale na pewno warto dzieciom dać spróbować, z robieniem sushi też powinny sobie poradzić - w trakcie ostatniego Festiwalu Smaków w Opolu, miałam okazję prowadzić warsztaty dla dzieci z przyrządzania sushi i radziły sobie wyśmienicie :)
(fot. Marek Cholewa)
a tu w trakcie 5 edycji Żarłostacji, gdzie na moje stoisko dotarła spora liczba smakoszy sushi i były to dla mnie bardzo miłe spotkania :D
Generalnie przyrządzanie sushi nie jest trudne, ale na pewno ćwiczenie czyni mistrza, czyli nie zrażajcie się podczas pierwszych prób. I tak będzie dobre, a z czasem będzie na pewno super wyglądać :)
smacznego!!
ps. jeśli spróbujecie zrobić sami w domu, zachęcam do wrzucania fotek w komentarzach, będzie mi bardzo miło :D