wtorek, 11 lutego 2014

brownie z dynią

Ponieważ ostatnio znalazłam na dziale warzywnym w tesko piękne dynie piżmowe, radośnie przytargałam je do domu i pomyślałam, że mogę z czystym sumieniem podzielić się z Wami przepisem na ciasto, które piekłam jeszcze we wrześniu... niestety wciąż ciężko mi po prostu na bieżąco wklepywać tu przepisy, mój dwu-latek jest prawdziwym harpaganem - odkrywcą i spuszczenie Go  z uwagi na minutę często kończy się sprzątaniem na co najmniej 10... jest jeszcze problem w postaci zepsutej ładowarki do akumulatorków..w związku z czym aparat nie funkcjonuje..jak mam robić zdjęcia komórką to już całkiem rezygnuję...jednak mam jakieś wymagania wobec prezentacji na tym blogu. Może nie wygląda, ale zdjęcia robię z pasją od czasów podstawówki kiedy nadałam drugie życie Zenitowi rodziców. Potem miałam przez jakiś cas Nikona, jednakże weszły czasy cyfrówek, łatwość robienia zdjęć, brak konieczności bulenia kasy na odbitki...no i pierwsze dziecko, które łatwiej było gonić z małą cyfrówką niż dużą lustrzanką.. wydaliśmy na cyfrówkę becikowe ;) a potem kolejne becikowe na lepszą cyfrówkę ;) jednak jeszcze nie udało nam się nabyć cyfrowej lustrzanki, choć nieustannie o niej marzę i do kolejnych ofert w gazetkach, zostawianych w skrzynce na listy, wzdycham.. Kiedy padła decyzja o sprzedaży Nikona, płakałam za nim... ale miałam nadzieję, ze jego miejsce zastąpi cyfrowy Nikon. Ale póki co wciąż jest to tylko marzenie, nigdy nie udaje się odłożyć na ten cel, bo zawsze coś a aparat przecież mamy. Nie narzekam na niego, jest całkiem przyzwoity. Jednak jestem wychowana na obiektywie, którym mogę regulować...a  drugiej strony przyznam się Wam szczerze, że jestem kompletną fanka fotografii analogowej. Nie przemawiają do mnie poprawki w fotoszopach i innych wynalazkach. Robienie zdjęcia dla mnie to złapanie tej jednej klatki w tej wyjątkowej sekundzie, takiej jaka ona jest a nie poprawki tej rzeczywistości. Tęsknię za fotografią analogową i jestem bardzo krytyczna wobec zdjęć które oglądam na co dzień, a oglądam pasjami, kocham i uwielbiam fotografię. Tak więc odkurzyć mam zamiar mojego starego Zenita i sprawdzić jeszcze muszę czy w ogóle działa stary Canon nabyty na targowisku staroci...marzę o obwieszeniu ściany naszego pokoju analogowymi fotografiami mojej rodziny :)
ale chyba popłynęłam, bo miało być o brownie z dyni ;) przepis jest stąd


Składniki na brownie:
200g gorzkiej czekolady
220g masła
3 jajka
1 szklanka cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego
130 g mąki
szczypta soli

czekoladę rozpuszczamy na parze, dodajemy masło i mieszamy. Jajka ubić z cukrami na białą masę, powoli dodawać przestudzoną czekoladę, mieszając na małych obrotach. Dodać mąkę i delikatnie wymieszać składniki. Cisto wylać na formę, u mnie to jest taka kwadratowa. Na górę wykładamy puree  dyni:
300 gram dyni obranej ze skóry, pieczemy przez ok 40 minut w 180st
następnie miksujemy na puree, dodając 4 łyżeczki cukru i łyżkę soku z cytryny

opcjonalnie- orzechy do posypania na wierzchu. Ja dodałam laskowych, ale ostatecznie myślę, ze lepiej by to współgrało z nerkowcami

pieczemy w 180st przez 30 minut

Ciasto wygląda bajecznie, hm..może dlatego, że uwielbiam kolor pomarańczowy i puree z dyni cudownie wygląda w połączeniu z mocno czekoladowym brownie. Polecam!




1 komentarz: