Od paru dni coś mnie drapie w gardle i próbuje jakby dopaść, więc odrazu nabrałam ochoty na stary dobry przepis. Poznałam go jakieś 8 lat temu, na wegedzieciaku. Razem z tym przepisem dowiedziałam się co to takiego kuchnia 5 przemian i wiele rzeczy mi się w tym sposobie gotowania spodobało. Ale przyznam się, że nie wkręciłam się jakoś bardzo w temat, raczej przyswoiłam kilka zasad; i wciąż czekam na moment kiedy do tego wrócę. W domu mam w sumie 3 książki o gotowaniu zgodnie z zasadą 5 przemian...
Jedną z zasad, której się trzymam, są ciepłe śniadania. Nie wyobrażam sobie, zwłaszcza teraz - w zimie, zajadać na śniadanie płatki z mlekiem, czy też jogurt, lub kanapkę np. z jakimś nabiałem z lodówki...brrrrr chyba bym zamarzła z rana ;) Zdecydowanie wolę ciepłą kaszę, z rozgrzewającymi przyprawami, lub nawet najprostszy ryż na mleku z masłem, oczywiście ciepły! Czasem jem kanapkę, ale wtedy staram się aby to raczej nie było nic z lodówki...
Owsianka, którą Wam przedstawię, to jedno z ulibionych śniadań mojej córki, bardzo dziarsko ją zajadała już jako niespełna roczny bobas.
W czasach kiedy pracowałam na zewnętrznym stoisku, chętnie pakowałam sobie ją jako drugie śniadanie do wielkiego pojemnika i zajadałam - nie dość, że mnie rozgrzewała to jeszcze na długo pozostawiała poczucie sytości, dzięki pęczniejącym w żołądku płatkom owsianym :)
a więc do dzieła, co potrzebne?
- płatki owsiane, lub mix płatków z innych zbóż (sypię na oko, zależy ile osób będzie jadło)
-przyprawy zrogrzewające, czyli cynamon, goździki, kardamon, imbir, kurkuma
-łyżkę masla
-różne suszone owoce; figi, daktyle, niesiarkowane morele, rodzynki, co tam kto lubi
-orzechy i nasiona (sezam, len, pestki dyni, slonecznik)
-sezonowy owoc - jabłko, gruszka, śliwka..co jest dostępne
-szczypta soli
-woda
zaczynamy od przygotowania kompotu! Tak, serio. W małym garnku zalewamy wodą pokrojony w kostkę sezonowy owoc. Nie dodajemy cukru, przykrywamy pokrywką i niech się gotuje do miękkości.
Następnie prażymy na patelni płatki, można do nich dorzucić też sezam i słonecznik.
W tym czasie obok rozpuszczamy masło w rondelku i wrzucamy doń przyprawy, mieszamy by się podprażyły ale nie spaliły, niech po kuchni rozniesie się miły zapach :)
Po chwili dorzucamy do rondelka płatki z nasionami i małą szczyptę soli, mieszamy przez chwilę i zalewamy podwójną ilością wody. Płatki zaczną się gotować i wchłaniać wodę. Dlatego trzeba je co jakiś czas mieszać.
Następnie dorzucamy do płatków posiekane orzechy (ja lubię jak są większe kawałki)
i pokrojone w kostkę suszone owoce.
Jeśli macie świerzy imbir to można go teraz zetrzeć do owsianki.Następnie dolewamy do rondelka nasz kompot z owocem. Kompotu dolewamy tyle, aby owsianka miała odpowiadającą nam konsystencję. I mieszamy aby się nie przypaliła. Na małym ogniu zostawiamy na jakieś 15 minut jeszcze.
Gotowe! Pyszne, pachnące i rozgrzewające śniadanie. Zajadają ze smakiem i duzi i mali.
dla mojego roczniaka przygotowuję wersję w rondelku obok- bez soli, i ze zmielonymi nasionami i orzechami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz